Picie alkoholu jest czynnością powszechnie akceptowalną w naszej tradycji społecznej. Istnieje pełne przyzwolenie większości na używanie go od urodzenia dziecka (tak zwana pępkówka) aż po wzniesienie toastu na stypie po zmarłym. W międzyczasie ludzie mają setki okazji związanych z urodzinami, weselami, prywatkami, grillami, celebracją sukcesów życiowych, itp. sytuacjami. Jeśli tylko nie przekracza się pewnych granic picia, nikt nikomu z tego powodu wymówek nie czyni – wręcz przeciwnie: często osoby niepijące w towarzystwie są niemile widziane, żeby nie powiedzieć wręcz podejrzane…
Gdyby to jednak picie alkoholu z umiarem odbywało się tylko w powyżej wymienionych okolicznościach, zapewne nikt nikomu nie robiłby z tego powodu żadnych wymówek. Ale niestety często zdarza się, że niektórzy uczestnicy przedłużają sobie swoje picie na kolejne dni i to zaczyna być dla innych pewnym problemem. Dlatego też jeśli osoby bliskie zauważają że osoba z ich otoczenia zaczyna pić problemowo, poza utarte okazje, na ogół zwracają mu uwagę, aby ograniczył swoje picie. Kiedy osoba nadmiernie pijąca dostaje taki sygnał, zaczyna się ze swoim nadmiarowym piciem ukrywać. I dopóki jest w stanie panować nad swoim piciem, kamuflować się z nim – robi to. Czasem ten okres ukrywania nadmiernego alkoholizowania się może trwać kilka lat, dopóki uzależnienie nie przyjmie postaci choroby alkoholowej i póki nie dojdzie do całkowitej utraty kontroli nad ilością i częstotliwością picia przez osobę, która się od niego uzależniła.
W skrócie:
Dlaczego osoby uzależnione kłamią? Najczęstszą przyczyną okłamywania bliskich osób jest fałszywa chęć ochrony ich przed zamartwianiem się o osobę pijącą. Jednym z powodów jest również przeżywane w związku z nadmiernym piciem poczucie wstydu. Pragnienie coraz częstszego sięgania po alkohol, jako substancję pomagającą radzić sobie ze stresem, z nieprzyjemnymi uczuciami zmusza niejako alkoholika do prowadzenia podwójnego życia, oszukiwania bliskich na wiele sposobów.
W sztuce ukrywania picia i manipulowania innymi prawie każdy alkoholik staje się w tej dziedzinie z czasem swoistym mistrzem świata.
Można by tu opisać wiele kombinacji, związaną z do perfekcji dopracowaną logistyką kupowania, przemycania, chowania w różnych schowkach nabytego wcześniej alkoholu. Kiedy jednak bliscy mimo to zaczynają wyłapywać narastające sygnały rozwoju choroby alkoholowej, osoba nadmiernie pijąca w żywe oczy im zaprzecza, minimalizując swoje picie lub deklarując zmianę dotychczasowych praktyk, znacznego ograniczenia lub zaprzestania picia. Niestety są to najczęściej obietnice bez pokrycia.
Kiedy osoby bliskie nie mają już wątpliwości, że mają do czynienia z uzależnieniem od alkoholu nadmiernie pijącego członka rodziny, zaczynają szukać dla niego pomocy: konsultują się ze specjalistami w tej dziedzinie, dowiadują się o możliwości przymuszenia do leczenia bliskiego pijącego, nakłaniając go nieustannie do rozpoczęcia terapii. Ale podświadomość alkoholika podpowiada mu, że nie jest z nim tak źle, skoro tylu ludzi się o niego martwi. Dopiero pozostawienie osoby uzależnionej samej sobie, ze wszystkimi konsekwencjami jej picia, doprowadza do sytuacji, że zaczyna on myśleć, żeby jednak podjąć jakieś działania w celu rozwiązania swojego problemu. Zaczyna myśleć inaczej: „ Kiepsko ze mną i jak coś z tym problemem nie zrobię, moje życie będzie zagrożone”. Ten sposób myślenia powoduje dopiero decyzję o ewentualnej terapii. A w ślad za tym szansa na powstrzymanie jego choroby alkoholowej.